Scenariusz, który prezentuję, został opracowany na wieczornicę poświęconą Patronowi naszej szkoły, ks. Janowi Twardowskiemu w pierwszą rocznicę śmierci. Materiał można wykorzystać przygotowując wieczory poetyckie i uroczystości szkolne. W sposób szczególny polecam nauczycielom szkół im. ks. Jana Twardowskiego. „ Przecież tylko nieobecni są najbliżej”- fragment z płyty „MSZA POLSKA wg x. Jana
Twardowskiego”
Upływający czas z wolna oddala nas od osoby księdza Jana Twardowskiego, który zachęcał by kochać tych, co szybko odchodzą i być jak tęcza, co sobą nie zajmuje miejsca. Powoli zacierają się rysy Jego twarzy i oddala się od nas ciepło Jego uśmiechu. Ale to, co pozostawił po sobie, wiersze, kazania, utwory prozatorskie prowadzi nas w świat zamyślenia i zadumy, wrażliwości i pogody ducha. W wigilię I rocznicy śmierci naszego Patrona pragniemy jeszcze raz przejść przez najważniejsze i najpiękniejsze wydarzenia z Jego życia.
Ksiądz Jan Twardowski swoją ziemską pielgrzymkę rozpoczął 1 czerwca 1915 roku w Warszawie w rodzinie Jana Twardowskiego i Anieli z Konderskich. Dnia 4 lipca przyjął sakrament chrztu świętego w kościele pod wezwaniem Świętego Aleksandra. Ksiądz Jan często podkreślał, że wychowywał się w licznej, wielopokoleniowej rodzinie z rodzicami, babcią i trzema siostrami: Haliną, Lucyną i Marią. Księdza łączyła szczególna więź emocjonalna z matką. W jednym ze swoich wierszy pisze:
„Matka moja tak święta, że tylko przez skromność
w naszym domu rodzinnym nie czyniła cudów”.
A w wierszu, który zatytułował „Ręce” pisze:
Recytacja wiersza „Ręce” – na podkładzie koncertu fortepianowego Fryderyka Chopina
Twoje ręce – mamusiu
dobre jak szafirek po deszczu
jak czajki towarzyskie
przyniosły mnie na świat
kołysały
ustawiały na podłodze
sadzały na stołku
mówiły że motyl dzwoni
że młodych grzybów nie sposób rozeznać
uczyły trzymać łyżkę by nie trafiała do ucha
rozróżniać klon od jaworu
prowadziły przy oknie po ciemku
po ziemi co czernieje jak szpak
suche i ciepłe
za słabe
żeby wyprowadzić mnie z tego świata
Zarówno matka jak i ojciec znajdywali czas na czytanie dzieciom książek, których w ich domu było zawsze bez liku. Jako mały chłopiec bardzo lubił baśnie Andersena. Wzruszał się losem dziewczynki z zapałkami, płynącej samotnie na liściu Calineczki, ołowianego żołnierzyka czy brzydkiego kaczątka. Jak sam wspominał nie pamiętał zbyt dokładnie swojej pierwszej szkoły powszechnej, ale był zawsze sumiennym i pilnym uczniem. W dzieciństwie marzył o podróżowaniu i poznawaniu świata. Zbierał znaczki pocztowe, aby w ten sposób poznawać różne kraje. Interesował się także przyrodą i dlatego zbierał różne rośliny, kwiaty i liście, które później zamieszczał w zielnikach. Miłości do przyrody – jak sam wspominał- nauczył się w domu rodzinnym, z którego pamiętał stary zielnik prowadzony przez kilka pokoleń. Drugim Jego nauczycielem przyrody był profesor Gustaw Wuttke, z którym chodził po lasach i polach i który uczył Go nazywać po imieniu ptaki, drzewa, zwierzęta, rośliny. To zamiłowanie do przyrody przejawiało się w szczególny sposób w Jego twórczości literackiej. Posłuchajmy wiersza „Mrówko ważko biedronko” w wykonaniu uczennicy klasy 5.
„Mrówko ważko biedronko” – piosenka w interpretacji zespołu Ventura.
Ze wzruszeniem powracał do chwil kiedy był uczniem gimnazjum imieniem Tadeusza Czackiego w Warszawie.
W latach 1933 do 1935 współredagował międzyszkolne pismo młodzieży gimnazjalnej „Kuźnia Młodych”, gdzie pełnił funkcję redaktora działu literackiego. Było to jedyne ogólnopolskie czasopismo redagowane przez uczniów, które odznaczało się profesjonalnym poziomem i zdobyło niemałą renomę. Na łamach tej gazetki miał miejsce Jego debiut poetycki i prozatorski.
Świadectwo dojrzałości typu matematyczno-przyrodniczego otrzymał w czerwcu 1935 roku.
W 1937 roku ukazał się pierwszy tomik Jego wierszy zatytułowany „Powrót Andersena”. W tym samym roku rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, które ukończył dopiero po wojnie w 1947 roku pracą magisterską poświęconą „Godzinie myśli” Juliusza Słowackiego.
Po wybuchu drugiej wojny pozostaje w Warszawie i wstępuje do AK. W okresie wojny publikuje wiersze w prasie podziemnej. Powstaje wówczas wiersz pt. „Matka Boska Powstańcza”, którego interpretację usłyszymy w wykonaniu zespołu Pauza 1,2,3 z Warszawy.
W 1944 roku brał udział w Powstaniu Warszawskim, uczestniczył w walkach na Woli, został ranny, następnie „cudem” przedostał się w okolice Kielc. Dom rodzinny księdza-poety został zniszczony. Rodzice zamieszkali z córką Lucyną i jej mężem w Katowicach. Ich dom stał się od tej chwili domem rodzinnym księdza Jana. W trakcie wojny w roku 1945 zaczął naukę w tajnym Seminarium Duchownym w Warszawie, którą kontynuował z przerwami do 1948 roku. Jego powołanie zrodziło się w czasie wojny, było głęboką refleksją nad sensem życia i śmierci w obliczu zgonu wielu bliskich i znajomych. Wspominał, że pewnej nocy zbudził się, łaził z kąta w kąt po pokoju, jak czapla i wtedy przyszła mu do głowy nieoczekiwana myśl, żeby zostać księdzem.
Święcenia kapłańskie otrzymał 4 lipca 1948 roku z rąk biskupa Wacława Majewskiego. Dziwnym trafem data ta pokryła się z datą przyjęcia przez małego wówczas Janka sakramentu chrztu świętego. Mszę prymicyjną neoprezbiter odprawił w kaplicy Baryczków będącej jedynym ocalałym miejscem w katedrze Świętego Jana Chrzciciela w Warszawie. Jedną z mszy prymicyjnych ksiądz Jan odprawił 8 lipca 1948 roku w kościele pod wezwanie Piotra i Pawła w Katowicach, w parafii zamieszkałej po wojnie przez matkę księdza.
Ksiądz Jan oddawał hołd kapłaństwu i dostrzegał jego wielkość. Był świadom, iż do kapłaństwa musi nieustannie dorastać i nawracać się każdego dnia, aby podążać za Chrystusem, najwyższym Arcykapłanem. Wiersz w wykonaniu księdza: „Własnego kapłaństwa się boję….”
Ksiądz Twardowski wbrew upływowi czasu potrafił ocalić w sobie dziecko. Zachował zdolność dziwienia się wszystkiemu, co Go otaczało, zauważał najmniejszy przejaw dobra, cieszył się z każdego dnia.
Za chwilę usłyszymy wiersz zatytułowany „ Wyjaśnienie”, w którym ksiądz-poeta dał wyraz głębokiej wiary i dziecięcej postawy wobec Boga. Recytacja wiersza „Wyjaśnienie”
Nie przyszedłem pana nawracać
zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania
jestem od dawna obdarty z błyszczenia
jak bohater w zwolnionym tempie
nie będę panu wiercić dziury w brzuchu
pytając co pan sądzi o Mertonie
nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor
z czerwoną kapką na nosie
nie wypięknieję jak kaczor w październiku
nie podyktuję łez, które się do wszystkiego przyznają
nie zacznę panu wlewać do ucha świętej teologii łyżeczką
po prostu usiądę przy panu
i zwierzę swój sekret
że ja, ksiądz
wierzę Panu Bogu jak dziecko
Pierwszą placówką, w której jako wikary podjął posługę kapłańską był Żbików. Przez kilka lat pracował jako katecheta w Państwowej Szkole Specjalnej z dziećmi specjalnej troski, z którymi łączyła Go szczególna i wyjątkowa więź. Swoje przywiązanie do nich wyraził słowami wiersza „Do moich uczniów” - recytacja wiersza przez księdza.
Parafię Niepokalanego Poczęcia darzył szczególną sympatią dlatego też rozstanie z nią nie było dla Niego łatwe. Przyszło Mu pożegnać się z tym, co tak bardzo ukochał i z czym się związał, aby podjąć nowe zadanie w parafii Świętego Stanisława Kostki w Warszawie. Miłość i przywiązanie do swojej pierwszej, wiejskiej parafii ujął słowami wiersza: „Pożegnanie wiejskiej parafii” – recytacja wiersza przez księdza.
Przez 45 lat był rektorem kościoła na Krakowskim Przedmieściu przy klasztorze sióstr Wizytek. W ciągu roku poświęcał swój czas na sumienne wywiązywanie się ze swoich obowiązków wynikających z powołania kapłańskiego. Na każdą niedzielę i święta oraz inne uroczystości przygotowywał kazania. Oparte one były na pewnym pomyśle, miały wyrazistą strukturę, zawierały elementy humorystyczne, kończyły się czytelna puentą. W kościele Wizytek zaczął głosić również kazania dla dzieci zabarwione humorem, które nierzadko wywoływały serdeczny śmiech na ustach małych słuchaczy. Zabawne zachowania maluchów w kościele podczas kazań opisał w jednym z wierszy. Recytacja wiersza „O maluchach”
Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania
stale mieli coś do roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole
z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem
jak szczypawką
pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadeł
dziwili się że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę
w wodę święconą
liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łepek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tacę odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osy minut
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem
a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione „O”
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie
- ale Jezus brał je z powagą na kolana
Z utęsknieniem oczekiwał na czas letnich wakacji, aby wyjechać z Warszawy na ukochaną przez niego wieś i całkowicie oddać się pisaniu wierszy.
Ksiądz Jan bardzo często w swojej poezji nawiązywał do miłości, wskazując ją jako najważniejszą wartość w życiu każdego człowieka. Tłumaczył, że „kocha się za nic”, że miłość jest ciężkim trudem, poświęcaniem się, walką z egoizmem, nieustannym otwieraniem się na drugą osobę. Wiedział bowiem, iż w człowieku całe życie rodzi się tęsknota by kochać i być kochanym. „Bliscy i oddaleni” - recytacja
Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają
i muszą się spotkać aby się ominąć
bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze
piszą do siebie listy gorące i zimne
rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty
by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało
są inni co się nawet po ciemku odnajdą
lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać
tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął
byliby doskonali lecz wad im zabrakło
bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej
niektórzy umierają – to znaczy już wiedzą
miłości się nie szuka jest albo jej nie ma
nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek
są i tacy co się na zawsze kochają
i dopiero dlatego nie mogą być razem
jak bażanty co nigdy nie chodzą parami
można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem
„Nie rozdzielaj” - piosenka w interpretacji zespołu Slight Confusion
„Zakochani” - recytacja
Najmądrzejsi są zakochani, bo od nich dużo możemy się nauczyć. Ile uczymy się od nich dobroci!
Kiedyś urwał się guzik od wdzianka panny młodej. Od razu pan młody rzucił się jak bramkarz i w locie go przyłapał.
Kiedyś jeden płatek gerbery opadł z bukietu panny młodej, a już pan młody zerwał się i tak gwałtownie się nachylił, że pękły mu z trzaskiem szelki.
Kiedyś pana młodego ukłuła igła z choinki i zaraz podbiegła panna młoda, żeby dmuchać na bolący palec.
Od zakochanych można się uczyć miłych słów: moja różo, moja cebulko, mój ty szczypiorku zielony.
Zakochani mówią tak, jakby się uczyli tylko botaniki, a zagniewani – jakby się uczyli tylko zoologii, bo mówią: ty ośle, baranie, ty foko, ty byku.
Najlepsi nauczyciele – to zakochani.
„Tak mało” – piosenka w interpretacji zespołu Ychtis
Bywa, że my ludzie dwudziestego pierwszego wieku, tak bardzo zabiegani, „kochamy wciąż za mało i stale za późno”. „Żal” – występ zespołu Pauza 1,2,3
Poezja księdza Jana doczekała się tłumaczeń na wiele języków. Wysłuchajmy wiersza „ Kiedy mówisz” w wersji dwujęzycznej. „ Kiedy mówisz” – recytacja
Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz
Inną interesującą formą prezentacji poezji księdza Jana Twardowskiego jest „Msza polska”, do której muzykę napisał Hadrian Filip Tabęcki, zaś wykonawczynią jednego z wierszy, który usłyszymy jest Beata Rybotycka. „Msza polska” - płyta
Ksiądz Twardowski zastanawiał się nad tym, co stanie się z ludzka sztuką przy końcu czasów. Uważał, że sztuka powinna przybliżać ludzi do prawdy, ukazywać im sens istnienia. Twierdził, że prawdziwa sztuka bez Boga nie istnieje i ma swój kres. Wysłuchajmy wiersza „Co będzie z ludzką sztuką”, który zaprezentuje nam zespół Pauza 1,2,3. Występ zespołu
Żywiołowy temperament i nieprzewidywalne zachowania dziecięce stały się treścią wiersza pt. „W klasie”, który w piosence zespołu Ychtis zaprezentuje uczennica naszej szkoły.
„W klasie” - piosenka w interpretacji zespołu Ychtis
Dopiero co przeżywaliśmy piękne w swojej wymowie święta. Ciągle trwamy jeszcze w nastroju Bożonarodzeniowym. Dlatego prosimy obecną dzisiaj wśród nas panią Aldonę Kraus, aby opowiedziała nam, w jaki sposób przeżywał wigilię mały Janek, dorastający i dojrzały ksiądz – poeta.
Pani Aldona przyjaźniła się z Ks. Janem, wielokrotnie gościła Go w swoim domu w Aninie podczas wakacji.
Opowiadanie p. Aldony Kraus – na podkładzie instrumentalnej wersji kolędy „Cicha noc, święta noc”.
Od ponad 45 lat życie kapłana-poety upływało w dwóch skromnych pokoikach na pięterku przy klasztornym murze. Wypełniało je jedynie kilka najbardziej niezbędnych sprzętów i niezliczona ilość drobiazgów, które tworzyły niepowtarzalny klimat mieszkania. Jednak czuł się w nim najlepiej. Najbardziej charakterystyczne sprzęty to: klęcznik, sekretarzyk, a nad nim osiemnastowieczny obraz Matki Boskiej, łóżko z baldachimem i słynny piec, na którym przybyli goście podpisywali się i zostawiali różne rysunki.
Ksiądz Jan od Biedronki podobnie jak każdy człowiek musiał się borykać z różnymi dolegliwościami i chorobami. W chwilach cierpienia i choroby uczył nas swoją postawą trudnej zgody na to, co jest od nas niezależne i co przychodzi spoza nas. U kresu swojego życia ksiądz Jan obawiał się, że nie będzie mógł już pisać tak ukochanych przez Niego wierszy. Obawy te wyraził w jednym z nich „Bałem się”. „Bałem się” – recytacja
Bałem się oczy słabną – nie będę mógł czytać
pamięć tracę – pisać nie potrafię
drżałem jak obora którą wiatr kołysze
- Bóg zapłać Panie Boże bo podał mi łapę
pies co książek nie czyta i wierszy nie pisze
Umierając napisał swój ostatni wiersz, który był równie prawdziwy jak modlitwa. Odchodząc modlił się jego słowami: „Zamiast śmierci racz z uśmiechem przyjąć, Panie pod Twe stopy życie moje jak różaniec”.
Zbliżając się ku końcowi dzisiejszego spotkania poświęconego naszemu Patronowi wysłuchajmy najpopularniejszego wiersza: „Śpieszmy się kochać ludzi”. Niech się stanie przesłaniem i drogowskazem dla każdego z nas. „Śpieszmy się kochać ludzi” - występ zespołu Pauza 1, 2, 3
Wieczornica była połączona z prezentacją multimedialną, podczas której wykorzystano zdjęcia z literatury podanej w bibliografii.
BIBLIOGRAFIA
- Czapliński Cz., Walczak A., Smaszcz W., Fotografie prawdziwe, bo już niepodobne, Polski Instytut Wydawniczy, Warszawa 2005.
- Dzień po dniu, Teksty X Jana Twardowskiego, Wybór, opracowanie i zdjęcia Aleksandra Iwanowska, ELIPSA Warszawa 1995.
- Twardowski J., Autobiografia, Myśli nie tylko o sobie, Tom 1, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2006.
- Twardowski J., I nagle przyszedł nieoczekiwany…, Edycja Świętego Pawła, 2004.
Dodatek: Płyta CD – wiersze w wykonaniu księdza.
- Twardowski J., Miłość której nie widać nie zasłania sobą, Edycja Świętego Pawła, 2004. Dodatek: Płyta CD – wiersze w wykonaniu księdza.
- Twardowski J., Patyki i patyczki, Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej 1987.
- Twardowski J., Wiersze największej nadziei, studio wyd. UNIKAT, Białystok 2003.
- Płyta CD, MSZA POLSKA wg x. Jana Twardowskiego, Hadrian Filip Tabęcki
- Płyta CD, Niebo w dobrym humorze, Ks. Jan Twardowski, Ewa Uryga, Jacek Wójcicki, Ychtis
- Płyta CD, Koncert fortepianowy Fryderyka Chopina, Nr 1 e-moll op. 11
- Podkład do wierszy – utwory w wykonaniu Kenny G
Opracowały: mgr Krystyna Wawrzyczek, mgr Barbara Jonderko |